Aukcje sztuki

Z zainteresowaniem robiłem pierwsze w 2012 roku podsumowanie wyników polskich aukcji. W pamięci mam zeszłoroczne wyniki, ukazujące przede wszystkim znaczny wzrost liczby wylicytowanych obiektów – aż 5384. Wzrosły też obroty, co wiązało się w pewnej mierze z wejściem na rynek nowego domu aukcyjnego. W porównaniu z wieloma innymi branżami rynek sztuki w 2011 roku wypadł doskonale.

Do niedawna początek roku na aukcjach był postrzegany niemal jako czas zastoju. Takie podejście przechodzi już do historii.

Maciej Gajewski, ekspert Abbey House S.A.

 

Tradycyjnie początek roku na aukcjach był postrzegany niemal jako czas zastoju (mało aukcji, mniej wartościowych obiektów). Takie określenie, podobnie jak w przypadku okresu letniego, przechodzi do historii. W pierwszym kwartale odbywa się coraz więcej aukcji – także w styczniu i lutym. Do 6 marca włącznie przeprowadzono ich aż 13. Największe wrażenie robi jednak to, że łączne obroty wyniosły w bieżącym roku 5 980 100 zł (z marżą domów aukcyjnych), a więc trzykrotnie więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku (1 975 900 zł). Wylicytowano 517 obiektów (rok temu 309). Zatem początek roku był zdecydowanie udany. Lutowa aukcja w Polswiss Art z pewnością nie jest tą, na którą trafiły słabsze obiekty, a firma kompletuje ofertę na pełnię sezonu. Wynik licytacji jest porównywalny z najlepszymi aukcjami 2011 roku.

 

Rzut oka na notowania aukcyjne ostatnich dwóch miesięcy ujawnia dużą liczbę transakcji w wysokich przedziałach cenowych. Aż dwanaście prac sprzedano za cenę ponad 100 tysięcy złotych. Uwagę zwracają przede wszystkim licytacje sztuki nowoczesnej i współczesnej. „Marzyciel” Eugeniusza Zaka, najdroższy obiekt na polskich aukcjach początku roku, to już trzynasty obraz tego malarza, który przekroczył granicę cenową 300 tysięcy złotych. Transakcja jest jedną z nielicznych repeat sales na polskim rynku. Praca była licytowana w grudniu 2008 roku w tym samym Polswiss Arcie do 435 tysięcy złotych. Pozytywną niespodzianką jest stopa zwrotu wartości 13,79% (w wymiarze rocznym 4,60%) w najwyższym przedziale cenowym polskiego rynku, co więcej – w przypadku obrazu powstałego w obrębie środowiska artystycznego, którego popularność wydawała się już nieco słabnąć. Potwierdzeniem tego pozytywnego trendu jest „Rybak” Henryka Haydena z 1911 roku, który osiągnął pod młotkiem 260 tysięcy złotych. Pod koniec zeszłego roku na rynku prac tego artysty padł rekord cenowy, gdy „Martwa natura kubistyczna” znalazła nabywcę za cenę 330 tysięcy złotych. Okazuje się, że dobre płótna niektórych artystów szkoły paryskiej mogą w dalszym ciągu zyskiwać na wartości. Dwie średnioformatowe martwe natury Meli Muter, kolejnej przedstawicielki środowiska paryskiego, wylicytowano nieco powyżej cen wywoławczych, do 150–160 tysięcy złotych, osiągając górną granicę cen uzyskiwanych ostatnio za podobne obrazy. Po nieco słabszym roku 2011, ponownie wysoką cenę uzyskał obraz Zygmunta Menkesa – „Chryzantemy” wylicytowano do 105 tysięcy złotych.

 

Rzadkością na rynku są płótna Witkacego. Spośród blisko trzystu prac genialnego artysty, które były licytowane w Polsce, ogromna większość to słynne pastele stworzone przez jego „Firmę Portretową”. Pod młotek trafiło dotąd tylko piętnaście z nich i już od połowy lat 90. stanowią dla kolekcjonerów wyjątkowo cenny kąsek. Odzwierciedleniem są ceny, od blisko piętnastu lat nie schodzące poniżej 200 tysięcy złotych. Lutowemu nabywcy „Morza” z 1911 roku (cena 190 tysięcy złotych) można więc pogratulować korzystnego zakupu. Kolejnym wydarzeniem jest transakcja z Okien Sztuki z lutego, gdy „Kobieta w żółtym berecie” Bolesława Cybisa uzyskała przybicie przy cenie 165 tysięcy złotych. To następny przykład ciekawego artysty, który wyjątkowo rzadko jest wystawiany na aukcjach (dotychczas czternastokrotnie, łącznie z pracami na papierze). Portret z lat 30. jest w tej grupie chyba najlepszym płótnem, przy czym wyróżnia się również pod względem formatu. Rezultatem jest kolejny rekord cenowy, tym razem na zupełnie innym poziomie niż poprzedni – 48 tysięcy złotych. Z malarstwa przedwojennego należy odnotować sprzedaż oleju Zygmunta Rozwadowskiego z 1909 roku po licytacji do 80 tysięcy złotych w warszawskim Rempeksie. To najdroższy obraz artysty dość popularnego na polskich aukcjach, specjalizującego się w tematyce batalistycznej, ale również pejzażach i scenkach rodzajowych. Na niższym poziomie cenowym trafiały się wyjątkowe okazje. Przykładem – wywoławcze 6 tysięcy złotych, które przybito za wykonane węglem studium chłopca do słynnego witrażu katedry we Fryburgu autorstwa Józefa Mehoffera.

 

Wśród prac twórców współczesnych najwięcej zapłacono za obrazy Wojciecha Fangora (120 i 190 tysięcy złotych). Cena drugiego z tych płócien – o większym formacie (129×175) – z perspektywy ostatnich notowań aukcyjnych malarza nie wydaje się wygórowana. Dla porównania, kilka tygodni temu duży obraz Fangora z lat 60. sprzedano w londyńskim Sotheby’s za około 58 tysięcy funtów (wraz z prowizją Sotheby’s), czyli blisko 300 tysięcy złotych. Historia transakcji aukcyjnych z udziałem prac tego artysty jest przykładem stabilnego i szybkiego wzrostu wartości. W ujęciu inwestycyjnym można mówić o średnich rocznych stopach zwrotu rzędu 50% rocznie, dlatego Fangor od dawna znajduje się w grupie artystów, będących w centrum zainteresowania kolekcjonerów zorientowanych inwestycyjnie lub po prostu uwzględniających ten aspekt w swoich planach zakupowych. Wysoką cenę 100 tysięcy złotych osiągnęło płótno „Biała” z 1972 roku zmarłej blisko 5 lat temu Teresy Pągowskiej. Po śmierci malarki ceny jej prac na aukcjach nie schodzą poniżej 70 tysięcy złotych. Znacznie więcej niż rok temu trzeba było zapłacić za obraz Stanisława Fijałkowskiego (tym razem wystawiono pracę z cyklu „Studiów talmudycznych”). Co ciekawe, cena 66 tysięcy o tysiąc złotych przekroczyła dotychczasowy rekord cenowy prac artysty. Ta wyrafinowana twórczość wydaje się być w dalszym ciągu niedoceniona na rynku. Poniżej ceny wywoławczej – za 60 tysięcy złotych – wylicytowano jak zwykle wyjątkowy pejzaż Artura Nachta-Samborskiego. To druga próba sprzedaży tego obrazu, tym razem przy niższej niż pierwotna cenie wywoławczej. Trudno więc mówić o sukcesie, tym bardziej że prace olejne artysty są rzadkością na aukcjach. Inaczej w przypadku innego wybitnego kolorysty – Tadeusza Dominika. Dwa obrazy osiągnęły ceny powyżej 20 tysięcy złotych, a więc plasujące się na poziomie ustalonym około 2007 roku. Warto przypomnieć, że najbardziej poszukiwane są obrazy Dominika z lat 60. ubiegłego wieku.

 

W zeszłym roku dwa z nich osiągnęły ceny ponad 80 tysięcy złotych. Wśród twórców średniego pokolenia, urodzonych w latach 50. i 60., znajdują się artyści współpracujący z Domem Aukcyjnym Abbey House: Stanisław Młodożeniec i Andrzej Cisowski. Każdy z trzech obrazów Młodożeńca i jeden pędzla Cisowskiego wylicytowano do około 35 tysięcy złotych.

 

Młoda sztuka, która podbiła rynek w ostatnich latach (oczywiście pod względem liczby aukcji i obiektów, a nie cen), ponownie wzbudziła duże zainteresowanie. W Warszawie odbyły się dwie licytacje poświęcone w całości młodej sztuce (lub – jak to określa Polswiss Art – sztuce najnowszej) oraz dwie aukcje Abbey House, na których sztuka młodych stanowi zawsze ważną część propozycji. W podsumowaniu roku 2011 wspomniałem o tym, że grudniowe ograniczenie oferty aukcji sztuki młodej w Polswiss Arcie z około 100 obiektów do blisko 50 zaowocowało znacznie wyższymi cenami wylicytowanymi (średnio dwukrotnie wyższymi). Taką samą wielkość miał katalog aukcji z 6 marca 2012 i ponownie średnia cena przekroczyła 3 tysiące złotych. Kilka prac wylicytowano na ponad 6 tysięcy złotych, zaś obrazy Pawła Skurskiego (8 tysięcy złotych), Moniki Dętkoś (9,5 tysięcy złotych) i Anny Orbaczewskiej (12 tysięcy złotych) zbliżyły się cenowo do prac młodych malarzy związanych z Abbey House, takich jak Anna Szprynger i Jakub Słomkowski. Prace Anny Szprynger wylicytowano na aukcjach w Abbey House (34 tysięcy złotych) i Rempeksie (17 tysięcy złotych), podobnie jak Jakuba Słomkowskiego (do 23 tysięcy złotych i 20 tysięcy złotych wylicytowano dwa wielkoformatowe oleje na aukcji Abbey House, zaś do 13 tys. niewielki obraz „Huta” w Rempeksie). Stosunkowo wysokie ceny osiągnęły również prace malarzy urodzonych w latach 60. i 70.: Róży Kordos, Artura Trojanowskiego i Agnieszki Sandomierz, Ilony Herc i Izabeli Staręgi.

 

Art&Business

ZOSTAW ODPOWIEDŹ